8/29/2018
20:07
KONIEC BEZGRANINY
***
Myślę, że powinienem nagrywać rozmowy z innymi ludźmi. Podczas siedmiogodzinnych randek mówimy więcej niż przez cały miesiąc. Podróże autobusem do pracy, jazdy wózkiem w supermarketach, spotkania z rodziną, msze w kościołach, wizyty na pocztach, wszystko to niewarte jednej kartki papieru. Otwieram nowy dokument i gdy dochodzi do pierwszych słów, nie stać mnie znów na nic.
***
Wiele kobiet mówi bym dorósł, drugie tyle podnieca moja dorosłość.
***
Romantyczne rozmowy i piękne kobiety nie są na sprzedaż. Nie ma też rezerwacji.
Siedziałem na górce wpatrzony przed siebie. Najlepszy widok na festiwal. Wokół mnie mnóstwo pijanych ludzi, niektórzy w grupkach, niektórzy w parach. Oglądaliśmy budującą się dopiero scenę, bo do otwarcia imprezy zostało jeszcze kilka dni. Wszyscy w milczeniu, skupieni na kolorowych światłach i rusztowaniach popijaliśmy piwo.
Zadzwonił telefon.
– halo?
– halo?
– no halo.
– tu Nicole.
– jaka Nicole?
– ta z baru.
– którego?
– z Jaskółczej dupku.
– ochhh.
– jednak przyjadę, zostanę na noc.
– po co?
– żeby się z tobą pieprzyć, a po co.
– aha.
– to okej?
– okej.
Rozłączyła się.
Minęło około pięć minut, dopiłem piwo i otworzyłem następne (chyba szóste) zastanawiając się kto da koncert tego roku.
Zadzwonił telefon.
– halo?
– halo?
– no halo – lekko już poirytowany – kiedy do kogoś dzwonisz nie mówisz halo.
– tu Nicole.
– wal.
– mój tato do ciebie.
– co?
– halo – odezwał się gruby i totalnie trzeźwy męski głos – ty jesteś Aleksandriej?
Jak jeszcze raz usłyszę halo to kogoś zabiję – pomyślałem.
– da.
– słuchaj, trochę nie podoba mi się twoja relacja z moją córką.
– mhm…
– ale weź ją ostro zerżnij jak przyjedzie, jest tak nagrzana, że zaraz chyba mi obciągnie.
Zagięło mnie na sekundę po czym wróciłem by podtrzymać tą jakże dżentelmeńską rozmowę.
– jasne – mówię.
– masz gumki? Nie chcę się martwić nie potrzebnie.
Nagle poczułem alkohol we krwi i nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ale zacząłem do niego mówić per pan.
– mam proszę pana.
– zuch chłopak, brandzlujesz się regularnie?
– tak proszę pana.
– idealnie, oddaje Nicole.
– halo? – wróciła.
– no halo
– rozmawiałeś z tato?
– tak mi się wydaje.
– super, niedługo wsiadam w pociąg, odbierzesz mnie prawda? To widzimy się za parę godzin, jak przyjadę to ci opierdolę, papa!
Rozłączyła się.
Następne kilka godzin spędziłem w namiocie z Robertem kończąc ośmiopak.
– poważnie przyjdzie tu ze Szczecina by się jebać? – pyta.
– ze mną.
– wiem, poważnie?
– ta.
– ty stary słuchaj, a nie ma może jakiś koleżanek?
Bzzz Bzzz przyszedł SMS: Będę z przyjaciółką, mamy trochę amfy, buziaczki!
Blokuje telefon.
– masz fart – mówię rozbawiony – masz fart kolego.
Nicole miała szarą obcisłą koszuleczkę na ramiączkach i czarne jeansy,kolczyk w nosie i tunele. Zaprowadziłem ją do namiotu, a Robert zniknął gdzieś z tą drugą, której imienia zapomniałem.
– zaraz wracam, daj mi chwilę – rzucam.
– przygotuje amfę.
Wszedłem obok do namiotu najlepszego kumpla. Tej nocy nie ufałem nawet sobie, został mi tylko on.
– Paweł, ej Paweł – przebudziłem go z małej drzemki – chowam tu portfel, boję się, że ta dziwka mnie okradnie.
– em co, jaka dziwka? Podaj mi piwo stary proszę.
Otworzyłem i podałem.
– nie ważne, po prostu pilnuj tego jak piwa w dłoni.
Wróciłem do namiotu.
– uprawiamy seks?
– możemy.
Po ośmiu piwach gra wstępna prawie nie istnieje. Lizałem jej chwilę, prawie utopiłem cały język. Potem ona wylizała mi. Był to najlepszy lód w historii dziennikarskiej branży. Połykała go całego, ssała mi bezboleśnie. Ja byłem urżnięty, a ona nagrzana. W końcu zabrałem się do dzieła. Zsunąłem spodnie i bokserki. Misjonarz. Rozłożyła nogi.
Minęło pół minuty i zacząłem się zastanawiać czemu nie mogę wejść. Spojrzałem w dół.
– O kurwa! – powiedziałem do siebie
– coś nie tak? wszystko okej? – pyta.
Nicole miała cipkę rozjechaną jak masło. Myślałem, że jeszcze nie wszedłem, a wszedłem minutę temu.
– wszystko gra, spokojnie – mówię.
– bo wiesz Aleksandriej? ja jestem dziewicą.
– czuję.
– jesteś moim pierwszym.
– aha.
Zacisnąłem jej nadgarstki i przygniotłem do ziemi. Ujeżdżałem do przodu i w tył. Co jakiś czas schylałem się by polizać piersi i ugryźć szyję. Całowałem brutalnie, naciskając wargami po jej ustach. Mój kutas pchał jeszcze bardziej a ona jęczała. Patrząc z góry na nasze ciała myślałem o herezjach, morderstwach i basowych gitarach.
– przerwa – odepchnęła mnie lekko – muszę wydmuchać amfę, w pociągu za dużo szurnęłam.
– co? no dobra.
I tak jeszcze kilka razy przerywała by wydmuchiwać to gówno.
Zacząłem masturbować się przez gumkę podczas każdej z przerw, byle by mi nie opadł.
– skończyłam, chcesz amfy?
– nie.
Chwyciłem ją i odwróciłem.
– tak nie – wyjęczała.
Klasyk – pomyślałem – połyka chuja w całości, a od tyłu nie lubi.
Niewzruszony, przyciągnąłem ją do siebie, jedną ręką szarpnąłem za włosy a drugą lekko przydusiłem. Pieprzyłem ją mocno i bez uczuć. Po godzinę zgubiłem się gdzieś we własnych myślach, przestało mi zależeć na czymkolwiek. Ugryzłem ją w ramię, wydarłem się i spuściłem. Zdjąłem gumkę i rzuciłem w kąt namiotu, wytarłem się chusteczką z amfą. Leżeliśmy nago w milczeniu.
– dzięki za zajebiste jebanie – przerwała ciszę.
– nie ma sprawy – odpowiedziałem.
Usiadłem na rogu namiotu i zapaliłem papierosa. Podszedł koleś z obozu na przeciwko pytając o zapalniczkę. Podałem mu ognia.
Nicole się odezwała.
– Aleksandriej kocham cię, myślisz że moglibyśmy mieć dzieci?
Zakrztusiłem się dymem i spojrzałem na faceta, on na mnie. Po chwili wróciłem wzrokiem do niej.
– wiesz, jakby możesz już sobie iść – rzuciłem.
– na pewno? Może masz ochotę na trójkąt?
– spierdalaj, daj mi już spokój.
– no dobra, nie miły się zrobiłeś, ale dzięki za rozdziewiczenie! tato się ucieszy.
– zapewne.
Założyła spodnie i stanik, włożyła amfę do torebki, wyczołgała z namiotu i poszła przed siebie. Nigdy więcej już jej nie spotkałem.
– stary co to było?
– nie wiem, naprawdę kurwa nie wiem.
Pożegnałem się z nim i wszedłem do Pawła.
– zabieram portfel
– podasz mi to piwo?
Otworzyłem i podałem.
– dzięki staaaaary.
Poczęstowałem się jednym i wyszedłem się wylać. W inny obozach ludzie śmiali się i rozmawiali. Niektórzy leżeli pijani na ścieżkach, inni spali pod drzewami. Przystanąłem gdzieś kawałek dalej w rozkroku. Kołysząc się z gołym fiutem na lewo i prawo nasłuchiwałem świerszczy i zacząłem zastanawiać co wykończy nas pierwsze – podświadomość czy rak wątroby. Godzina była mi nie znana. Wyprostowałem się, zapiąłem rozporek, po czym wyrzygałem gdzieś pośrodku paproci.