biszkopty
bierze jej ogon
łaskocząc o moje kolano
porusza
brzozy i topole
jesiony
znajduję brudną zieleń
i żółć
nalewa jej
świeżej wody
nasypuje karmy
mi zaś dolewa wina
kotka
spogląda się w zdziwieniu
po czym chowa w kartonie
dostrzegam w tym odrobinę
uczuć
i nic więcej
ponad moje północne możliwości
przytula się patrząc w południe
ma ciało
jak biszkopty