pomarańcza z czekoladą

przed tym
lubi wziąć prysznic
i nakremować ciało
siada na łóżku i wsmarowuje krem
ja przycinam brodę przed lustrem
zakłada nogę na nogę
i patrzy na mnie
zerknąłeś to tej książki o Van Goghu?
pyta
jeszcze nie
mówię
chwytam ją za głowę i kładę na łóżku
całuje delikatnie
głaszcze nogi od stóp po biodra
są miękkie niczym jedwab
liże piersi
schodzę w dół
pieszczę jej owoc
czuję jak jej się podoba
wije się i zaciska pościel palcami
ciągnie za moje włosy
wzdycha głośno
potem rozmawiamy o Van Goghu
pachnie czekoladą i pomarańczą
a ten sam księżyc
przebija się przez rolety

K

widok na Poznań jest zielony
gdy fiolet wypełnia pokój

samochody jeżdżą powoli
bo dziś spadł pierwszy śnieg

chciałbym mieć kota
i ty też
chciałabyś go mieć
póki co nie możemy mieć kota
ale obiecuję ci
że gdy zamieszkany razem
będziemy go mieć

przy najbliższej okazji
namalujmy razem kota

ty
piwo
zima
bary
koty

nie mogę wyjść z podziwu

odbicia światła w soczewkach

odbicia światła w soczewkach
tworzą kokardkę
patrząc na księżyc w pełni
moja miłość mnie wybiera
moja zabija mnie powoli
tak powoli
bym mógł
umrzeć
ze spokojem
w jej objęciach
to takie
niesamowite
gdy stoisz pijany
pośród neonowych świateł
i pędzących samochodów
gdzieś pomiędzy Traugutta a Rolną
gdy ona czeka
aż bezpiecznie
wrócisz do domu

jaśminowe nieba

jaśminowe niebo i rozlane farby
spuszczam rolety by poczuć
zamknięcie
nie lubisz tego
gdybyśmy mogli choć raz
zobaczyć nas na własne oczy
skraść usta nagryźć obojczyk
cisza
w barwach
próbuje wchłonąć się w tony
poznać ich królów i królowe
nic
spojrzałem na trzęsące się dłonie
chwyciłaś mnie za rękę
prowadziłaś pędzlem
jakbyś uczyła dziecko rysować
i to wystarczyło by znów się zakochać

przezrocza

czuję się inaczej
tak
promiennie
mówiłaś że nie umiesz tańczyć
a ja że mnie to nie obchodzi
to nic że wyglądamy głupio
na pewno dziwniej
trochę inaczej
trawa jest wilgotna bo rano padało
namokły ci pióra
myślę że chcieliby tak samo
ci co patrzą
choć tak naprawdę nie wiedzą
że na nas patrzą
chcieliby ale nie potrafią
dla mnie wyglądają pięknie w tym słońcu
wszyscy wyglądają lepiej w słońcu
moje smoliste skrzydła jaśnieją
miłość jest większa gdy jest się młodym
spoglądasz na mnie spod włosów
w kolorze popiołu
mam niedługo dwadzieścia lat
uczysz mnie
latać

dzieci

horyzontalne uniesienia
z czerwieni w pomarańcz
po błękit aż po granat
coś się stało?
pytam
po prostu lubię na ciebie patrzeć
odpowiada
wstydzę się
jak od bardzo dawna
całuję mnie
ma miękkie delikatne usta
trochę słodkie
lubię je
jesteśmy dziećmi
liczymy pociągi
daleko od ludzi
daleko od wszystkiego
ona kopie kamyk z górki
i krzyczy
gińcie mrówki!
ha ha ha
a ja się śmieję radośnie
to ja
to moja dziewczyna
jesteśmy dziećmi
obejmuję ją czule
i myślę że chciałbym
uprawiać nią miłość

szkocka z lodem i colą za 16,50

w knajpie jest 65 okien w części dla palących
ściany są z wyblakłych cegieł
a rośliny zielone
siedzę w kącie pod drzewem
naszym drzewem
pominąłem jedno okno
w knajpie jest 66 okien w części dla palących
a barmanka ma platynowo-seledynowe włosy
drgają mi palce prawej dłoni
to dość nietypowo miły poniedziałek
smakuje szkockiej
daję jej wolną rękę
gaszę papierosa
dotykam nosem twoich włosów
pływając wśród popiołów