dzieci

horyzontalne uniesienia
z czerwieni w pomarańcz
po błękit aż po granat
coś się stało?
pytam
po prostu lubię na ciebie patrzeć
odpowiada
wstydzę się
jak od bardzo dawna
całuję mnie
ma miękkie delikatne usta
trochę słodkie
lubię je
jesteśmy dziećmi
liczymy pociągi
daleko od ludzi
daleko od wszystkiego
ona kopie kamyk z górki
i krzyczy
gińcie mrówki!
ha ha ha
a ja się śmieję radośnie
to ja
to moja dziewczyna
jesteśmy dziećmi
obejmuję ją czule
i myślę że chciałbym
uprawiać nią miłość

szkocka z lodem i colą za 16,50

w knajpie jest 65 okien w części dla palących
ściany są z wyblakłych cegieł
a rośliny zielone
siedzę w kącie pod drzewem
naszym drzewem
pominąłem jedno okno
w knajpie jest 66 okien w części dla palących
a barmanka ma platynowo-seledynowe włosy
drgają mi palce prawej dłoni
to dość nietypowo miły poniedziałek
smakuje szkockiej
daję jej wolną rękę
gaszę papierosa
dotykam nosem twoich włosów
pływając wśród popiołów

19120207

nigdy nie potrafiłem pisać
o tych wyjątkowych dla mnie kobietach
czasem myślę że prawdziwe uczucia
zwyczajnie mnie przerastają
umieralnie i szpitale
neurochirurgie
ostatnio jestem tam za często
za mało nas w nas
napisałabym dla ciebie piosenkę
ale nie miałbym na czym jej zagrać
może to jednak ja kradnę słońca
może nie tylko sygnalizacje świetlne
może nie tylko bary i puste ulice
szkoda że jeden miesiąc w Szkocji
to nie jeden dzień tutaj
mam nadzieję że mają tam dużo barów
więcej deszczu
za dużo nas w nas
boję się że mógłbym się w tobie zakochać
boję się że myślisz podobnie
ale z drugiej strony
chciałbym sprzedać ci się na części
dać kilka chwil namiętności
czy byłbym wtedy jeszcze gorszy
czy może choć odrobinę
lepszy

kaseta #3 a w niej my

wchodzisz do mojego pokoju
jest brudny i niechlujny
zupełnie jak ja
zimne cegły
czarne markery
tańczę na środku
Nobody but me
w czarnych podartych jeansach
i bez koszulki
a ty się uśmiechasz
a ja tańczę
a ty się śmiejesz
a ja tańczę
chwytam cię za rękę
stare radio puszcza
You never can tell
tańczymy twista
lejesz mi wino do ust
cieknące zlizujesz z ciała
wchodzimy do pustej wanny
paląc papierosy
Where is my mind
burzą się drapacze chmur
czerwona szminka zostaje na marlboro
koty skaczą po praniu
szczęście patrzy
z za prysznicowej zasłony
jest tak ogromne a mimo to
jestem w stanie je unieść
bo jestem
większy
niż góry
i
głębszy
niż ocean

przegrani

pijąc piwo przy barze
świat traci znaczenie
drzewa się nie kołyszą
a ptaki nie śpiewają
nienawidzę ludzi
ale i nie mogę bez nich żyć
życie przemija jak chmury
my próbujemy dostrzec w nim
choć odrobinę miłości
nigdy nie rozumiałem
wojny i kościołów
wytkną mi brak patriotyzmu i wiary
a ja machnę na nich ręką
i dopije wilgoć
kobiety już nie noszą sukienek
mężczyźni już nie golą bród
świat się zmienia
poniedziałek piątek niedziela
bez precedensu pijani
szukamy we wszystkim sensu
przyjemne marnowanie dni
to najcenniejsze
zapełnijmy psychiatryki
i złóżmy parasole
bo dla wygranych czeka
śmierć
a dla nas
deszcz

L

 
lubię stację benzynowe wieczorami
zapach benzyny miesza się z chipsami
stoję pod jedyną
niesodową lampą w okolicy
cholera
prawie 25 zł za dwa Tyskie
i paczkę czerwonych Marlboro
moja dusza chwieje się jak konik na biegunach
mam kumpli poetów których nie lubię
mam znajome poetki które rozbieram wzrokiem
pragnę występów w duecie z czarno włosom lesbijką
nie stać mnie dziś na nic więcej
rozpinam rozporek
i lejąc tak na karbonowy śmietnik
gdy Bóg szczał równo ze mną
a anioły robiły sobie dobrze nawzajem
pomyślałem
że to pierwszy raz
kiedy nie czuję się samotnie
w mojej samotności

dusza jak konik na biegunach

dłonie pianisty
twarz z porcelany
nienawidzę okularów
ale do kosza trafiam za trzy
nienawidzę kościołów
i odbiorów przesyłek na poczcie
mam szarozielone oczy
wolę piwo niż whisky
ściany w moim pokoju są fioletowe
a na osiedlu pachnie gumą do żucia
pieniądze trzymam w paczce prezerwatyw
firmy Skiny
są nie zastąpione
mama mówiła że jak byłem mały
miałem błękitne oczy
wolę whisky niż piwo
przy kobietach
jestem pełen poświęcenia
przy mamie
jestem pełen poświęcenia
na winylu Sticky Fingers
w głowie młodsze licealistki
ściany w moim pokoju są fioletowe
a za oknem pachnie płatkami kukurydzianymi
kiedyś pojadę z moją Scarlet
do Edynburga
by grać popularne melodie
o szaleńczej miłości
i kotach
co śpią w mojej
kremowej sypialni

Bóg stworzył mnie gdy miał kaca

przetrawił i wysrał
gdy ludzie zabijali się na ulicach
o 3 po południu
pikowałem w dół przez chmury
jak trafiony włócznią
kotów nie rusza porno które oglądam
nie rusza gdy spadam z nieba
w sumie
nic je nie rusza
tylko
niedogryzione brzegi od pizzy mają znaczenie
niedopalone papierosy
niedokończone rozmowy
nieuchwycone spojrzenia