nietoperz z cukru
żółtooki malec
ukradł mój podziw
tak
zwyczajnie
jak kradną kobiety
jak kradną malarze
jak kradną zebry
jak brzmi pianino
i wzruszają skrzypce
poobgryzał nam skarpetki
pogubił zapalniczki
nie obchodzi go śmierć
ani księżyc
tylko swój ogon goni jak opętany
teraz
myje swoje łapki
a gdy jesteśmy nago
ociera się spokojnie
o nasz desperacki spektakl